top of page
  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube
  • Twitter
  • Pinterest

Trip to Mauritius

  • Zdjęcie autora: Vanilla & Pepper Adventures
    Vanilla & Pepper Adventures
  • 7 mar 2020
  • 9 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 18 cze 2020

Najważniejsze atrakcje Mauritius ?

Co zwiedzić na Mauritius ?

Najpiękniejsze plaże świata ?

Wodospady Chamarel ?

Kraina rumu i wanilii ?


Dobrze trafiłeś !

Wyprawę zawsze poprzedzają długie przygotowania i mozolne pakowanie - podróżujemy z 2 dzieci - 5 letnią Elizą oraz 7 letnim Borysem.

Do każdej podróży przygotowujemy się indywidualnie ponieważ do standardowego ekwipunku pakujemy walizkę z sprzętem niezbędnym od obsługi małego diabetyka oraz zapas insuliny - tutaj nie ma miejsca na pomyłkę i wszystko musi być zaplanowane z dużym zapasem.


Wybierając operatora kierujemy się godzinami lotów. Dzieci mogą spokojnie przespać ponad 11 godzinną podróż.

Lot AirFrance okazał się idealny: wylot z Warszawy do Paryża, 4 godzinna przesiadka i o 23:35 wylot do Mauritius. Dzieci przespały 9h w samolocie. Cel został osiągnięty :-) Wysiadamy wypoczęci i gotowi na nową przygodę.

Mieliśmy dużo szczęścia, ponieważ jak się okazało trafiła nam się piękna panorama Flic en Flac oraz Le Morne

Jak się okazało nie był to limit farta na ten dzień :-)

Tamarind falls w pełnej okazałości !


Mauritius przywitał nas pięknym słońcem i temperaturą 29 stopni.

Pierwsze wrażenie po wyjściu z lotniska - ale tu zielono, pięknie niczym w ogrodzie botanicznym.


Na parkingu czekał na nas wcześniej wynajęty kierowca - koszt przejazdu 220 pln - 45 km


Wąskie drogi, brak pobocza. Na ruch lewostronny byliśmy przygotowani :-). Bardzo zaskoczyła nas kultura jazdy kierowców, przestrzeganie przepisów ruchu drogowego. Na każdym kroku fotoradary i progi zwalniające. Bardzo duża ilość zakrętów sprawiła, że mimo niewielkiej ilości kilometrów do przejechania podróż bardzo się dłużyła.

Niedziela to dzień wolny na Mauritius. Całe rodziny spędzają wspólnie czas, nad oceanem.

Takie widoki towarzyszą nam przez całą drogę


Po drodze mijamy miejsca które mamy na naszej liście życzeń: Rumeria St Aubin, Vanilla Park i Rochester Falls - o nich później.


Po 60 minutach jazdy osiągnęliśmy ostateczny cel podróży


Outrigger Mauritius w Bel Ombre


Bajecznie położone miejsce z olbrzymią laguną, kryjącą w sobie piękną rafę koralową.



Eliza i Borys po 19 godzinach podróży :-)

Club Plantation - jedna z najlepszych restauracji na Mauritius

Pierwsze 3 dni z 18 dniowego pobytu, przeznaczyliśmy na aklimatyzację. Blisko 30 stopniowa różnica temperatury między Europą, a Mauritius dała nam się we znaki.

Outrigger Mauritius Hotel położony jest na południu wyspy w małej miejscowości Bel Ombre. Oprócz kilku hoteli, oraz 3 lokalnych barów, nie ma tam nic specjalnego. Nas skusiła bliskość kluczowych atrakcji: Chamarel, Vanilla Park, LeMorne, Flic en Flac oraz piękna rafa koralowa.


Więcej o Outrigger Mauritius - Bel Ombre znajdziesz tutaj



Zregenerowani i zmotywowani ruszamy na podbój wyspy !


Już przed podróżą zaplanowaliśmy wstępnie wycieczki. Na pierwszy rzut poszła aplikacja TAXI-MAURITIUS zarezerwowaliśmy busa 9 osobowego i cierpliwie czekaliśmy na kierowcę o 9:00. Koszt rezerwacji samochodu wraz z paliwem, kierowcą to 80E. Uznaliśmy, że to świetna cena w stosunku do wynajmu samochodu.

Punktualnie o 9:00 przyjechał kierowca o imieniu Robin, jak się okazało korzystaliśmy z jego usług jeszcze 4 krotnie.

Dzięki uprzejmości Robina udało nam się obniżyć koszty wielu zakupów owoców jak i biletów wstępu do Chamarel i Vanilla Parku.


Na pierwszy ogień wybraliśmy region Chamarel z jego największą atrakcją czyli wodospadem Chamarel Falls - woda spada tu z wysokości 107m. Jest czas na kontemplację i spędzenie czasu face to face z naturą. Niestety zastaliśmy także zakaz lotów dronem, który zawsze respektujemy !

Rezerwat Chamarel jest siedliskiem dla 400 gatunków ptaków, które raczej nie życzyły by sobie bzyczącego szpiega :-)

Z punktu widokowego, przechodzimy malowniczą ścieżką wyłożoną cudownym

dywanem z korzeni drzew. Osiągamy kolejny taras widokowy z którego rozpościera się epicka panorama.


Miejsce zjawiskowe i warte zobaczenia.

Więcej nt. wodospadu Chamarel tutaj


Kilka minut drogi dzieli nas od kolejnej atrakcji jaką jest rezerwat ziemi 7 kolorów - Terres des Sept Couleurs.

Z parkingu prowadzi nas klimatyczna wąska ścieżka, po kilkudziesięciu metrach pojawia się cud natury kształtowany przez setki lat.

Wielokolorową ziemię możemy zaobserwować w różnych częściach wyspy, jednak tu w parku widzimy ją w naturalnym otoczeniu pięknych lasów tropikalnych.

Natężenie kolorów zależy od wilgotności, kąta padania promieni słonecznych.

Ciekawostką jest to, że jeśli pomieszamy te piaski to za jakiś czas oddzielą się od siebie tworząc kolorowy spektakl barw.


Dodatkowo mamy do dyspozycji wybieg z żółwiami który podbił serce Elizki i Borysa.

Pomimo olbrzymiej wilgotności i wysokiej temperatury spędziliśmy w tym miejscu 1,5 godziny podziwiając piękno tego miejsca.

Na miejscu można kupić unikalne pamiątki. Jedyna kawa produkowana na Mauritius pochodzi z Chamarel, jako pasjonaci kawy zrobiliśmy stosowny zapas :-)


Najbardziej popularnym produktem z regionu Chamarel jest rum produkowany w pobliskiej Rhumerii.

Miejsce bardzo popularne, lecz z krótką tradycją jak na rhumerie. Rum produkują dopiero od 2007 roku. Chamarel to bardzo popularny i promowany brand, lecz klasyką gatunku na Mauritius jest rum z St. Aubin o którym za chwilę :-)


Małe skarby również wyszły obłowione ! I zadowolone. Eliza wybrała maskotkę żółwia i ręcznie wykonany kapelusz, Borys natomiast wybrał praktycznie, pamiątkę z ziemiami z Chamarel.


Więcej  nt. rezerwatu ziemi 7 kolorów tutaj


Black River Georges wiec point - punkt widokowy doliny czarnej rzeki


Kolejnym punktem było miejsce z którego podziwialiśmy wąwóz czarnych drzew - Black River - Georges view point. Nieodłącznymi elementami tego miejsca są małpy, bardzo łase na łakocie oraz stragany z pamiątkami.

Było to jedno z nielicznych miejsc gdzie udało nam się kupić miejscowe rękodzieło, a nie chińskie podróbki.


Przy samym wejściu kupiliśmy świeżego ananasa oraz kokos w rozsądnej jak na turystów cenie - kokos 120 rupii, ananas 100 rupii.


Alexandra’s Falls view point - miał być miejscem z pięknym widokiem na wodospady i ocean. I w rzeczy samej tak było, ale największym odkryciem zarówno dla nas a szczególnie dla dzieci były drzewa papierowe.


W dotyku miękkie i miłe. Dopiero dzieci zbierając leżącą korę odkryły, że posiada strukturę papieru. W tym miejscu spędziliśmy najwięcej czasu. Próbowaliśmy zejść w stronę wodospadu, ale niestety ścieżka okazała się zbyt wymagająca dla najmłodszych.


Lunch time


Po kilkugodzinnym zwiedzaniu w 30 stopniowym upale oraz przy blisko 100% wilgotności, delikatnie zgłodnieliśmy. Znalezienie miejsca w którym można zjeść lokalne specjały nie wydając przy tym miliona monet było nie lada wyzwaniem.

Z pomocą przyszedł nasz kierowca Robin, zawiózł nas to świetnej lokalnej restauracji w której zjedliśmy niebywały obiad. Do lokalnego Roti otrzymaliśmy 7 dodatków kuchni Creolskiej.

Polecamy to miejsce w 100%

Właścicielka, obmywa wszystkim ręce przed posiłkiem


Le Port Ship Model - Vascoas


Mauritius oprócz wanilii, herbaty i rumu słynie również z produkcji rękodzieła jakim są miniaturowe statki wykonane z drewna tekowego, liny wykonane są z ręcznie tkanej wełny. Wszystko wykonane z niesamowitą dbałością o najdrobniejsze szczegóły.

Początkowo byliśmy niezadowoleni, że Robin nas przekonał do tej wizyty. Jak się okazało zupełnie bezpodstawnie.

Miejsce wywarło na nas ogromne wrażenie.

Borysowi wpadła w oko miniaturowa replika czarnej perły z figurką Jacka Sparrowa. Pamiątka niebywała niestety cena na poziomie 349E sprawiła, że do tematu musimy się przygotować w przyszłości.

Jeśli chcecie dokonać takiego zakupu, nie ma ku temu przeciwskazań. Przy zakupie otrzymamy specjalne wypełnienie, opakowanie oraz certyfikat dzięki któremu będziemy mogli wwieźć eksponat do EU.


Iles aux Cerfs - wulkan Mauritius


Iles aux Cerfs to nieodłączny element zwiedzania Mauritius. Wnaszej opinii, przereklamowany. Z samego szczytu widać tylko niewielką część krateru. Z powodu bliskości ambasady Francuskiej oraz instytutu meteorologii nie zrobiliśmy fotek z drona które pokazały by piękno tego miejsca. Po dłuższej chwili i rozmowie z przechodniami okazało się, że to miejsce ma 2 twarz. Jest szczytem góry na którą prowadzą ścieżki piesze i biegowe.

Przy kraterze możemy zakupić pamiątki, niestety ceny przyprawiają o zawrót głowy.


Powoli wracamy w stronę Bel Ombre - Robin przekonuje, do odwiedzenia jeszcze jednego miejsca z pięknym widokiem na wodospady Tamarind


Tamarind Falls


Miejscowy przewodnik to skarb !

Miejsce przyprawia o zawrót głowy. Z jednej strony zapierający dech w piersiach widok na wodospady, z drogiej widok na ocean.

Palce lizać !


Miejsce mało uczęszczane, a szkoda bo magiczne.

Jesteśmy tylko my i niesamowita natura. Mieliśmy dużo szczęścia widzieć to miejsce również z samolotu.


W drodze powrotnej, robimy zapas owoców Passion Fruit - cena dla turysty 2 szt 50 rupii, Robin kupił 2 za 15 :-)


Kolejne 3 dni spędziliśmy degustując lokalne specjały i ładując akumulatory na kolejny dzień przygód.


Więcej o wodospadach Tamarind tutaj



Tym razem ruszyliśmy na wschód od Le Morne by zobaczyć Vanilla Park, St. Aubin, klify Griss Griss, oraz wodospady w pobliskim parku.

Enjoy ...


Robin jak zwykle już przyjeżdża punktualnie. Proponuje nam zmianę planu ze względu na natłok turystów po południu w Vanilla Parku.

Przystajemy w końcu to on jest tu "bossem".


Droga mija nam szybko. Za oknem non stop coś nas zachwyca. Od nietuzinkowych domów oraz kolorowych bazarów po bajecznie kolorowe świątynie Hindu.


Po 45 minutach docieramy do Vanilla Parku, jesteśmy jednymi z pierwszych i za free dostajemy prywatną przewodniczkę.


Vanilla Park - kraina żółwi


W Vanilla Parku, żyją najstarsze żółwie na wyspie, największy z nich liczy sobie 106 lat.

Mieszka tu ok. 3000 żółwi i 300 krokodyli. Dodatkowo iguany, ryby, lemury ...

Wielki, tutaj akurat leży, ale wierzcie mi jest bardzo szybki :-)

Idziemy dalej, tutaj jeszcze wrócimy na końcu, na karmienie żółwi :-)


Dalej natknęliśmy się na wielką Iguanę, która okazała się całkiem towarzyska


Odkryliśmy miejsce nie uczęszczane przez turystów, nazywają je dziką ścieżką. To prawdziwe królestwo bambusów i dzikich roślin

Krokodyle owszem robią wrażenie, ale samo ich karmienie było raczej nie ciekawym widowiskiem. Zapamiętamy tylko dźwięk w czasie zaciskania się paszczy krokodyla.


Szczęście i tym razem nam dopisało. Raz na 2 miesiące w sanktuarium rodzi się krokodyl.

Borys nawet przywitał nowo narodzonego drapieżnika.

Na koniec, wróciliśmy spędzić więcej czasu z żółwiami. Dzieci zadbały o to żeby żaden nie pozostał głodny :-)

Tutaj mechaniczna wersja z recyclingu

Znalazł się i naturalny plac rozrywki


Więcej nt. Vanilla Parku tutaj


Czas szybko leci, a my z nim. Cel ???


Rhumerie Saint Aubin



Przed wizytą w rumerii, atmosfera zawsze jest podniosła, wszyscy z niecierpliwością czekamy na degustację :-) Gdy nagle Robin mówi ...

Hola Hola, zanim na degustację, idziemy do La Maison de la Vanille, czyli domu wanilii.

Vanilia w środowisku naturalnym

Vanilie z różnych zakątków afryki

Tak przebiega proces suszenia - tylko wiatr i słońce

Poznaliśmy tajniki, produkcji wanilii oraz rodzaje. Tutaj można kupić wanilie w okazyjnej cenie


Ruszamy dalej, po drodze do rhumerie natrafiliśmy na plac zabaw, w cieniu pięknego ogrodu. Po krótkim leniuchowaniu trafiliśmy do najstarszej rhumerie na Mauritius.

Rum produkują tutaj od 1819 roku.


Więcej o Saint Aubin tutaj - work in progress


Zapoznajemy się z tajnikami produkcji rumu - produkcja odbywa się ręcznie od a do z.

Własne składniki: trzcina cukrowa, wanilia, kawa. Wszystko produkowane na miejscu

Przechodzimy dalej do destylarni


I wreszcie do degustacji :-)

Panie sobie nie żałują, do degustacji jest 15 rodzajów. 7 z nich to drinki z których rezygnujemy. Skupiamy się na tych smakowych i leżakowanych.

Rum jest zjawiskowy i niepowtarzalny - nam do gustu przypadł waniliowy


Po wizycie w rhumerie, uśmiech nie schodził nam z twarzy.

Przyjelibyśmy każdą odległość w ciemno, zmierzamy do Gris Gris.

Okazało się że mieliśmy do pokonania kilka kilometrów :-)


Gris Gris Klify


Po osiągnięciu miejsca docelowego ukazał nam się bajeczny widok bezkresnego oceanu.

Gris Gris to jedna z najładniejszych i malowniczych plaż Mauritius.

Miejscowi nazywają to miejsce płaczącą skałą - fale uderzające w klif ociekają po skałach. Lokalesi widzą w tym łzy spływające po skałach.

Z tym miejscem wiąże się jeszcze LEGENDA, ale o tym więcej tutaj


Plaża jest malownicza, ale też niebezpieczna. Miejscowi odradzają kąpiel !

Storm is coming ...

W tym miejscu jedliśmy najlepsze samosa.

Wygląda niepozornie, ale jedzenie było przepyszne !

Po obfitym posiłku i wypoczynku na plaży ruszamy w stronę wodospadów, z powodu dużych opadów w ostatnich dniach odpuszczamy Rochester Falls i ruszamy za sugestią Robina do La Vallée des Couleurs, to kolejny rezerwat kolorowych ziemi.

My jesteśmy zainteresowani kąpielą w wodospadach

Let's go


La Vallée des Couleurs - park adrenaliny



Na miejscu parking pęka w szwach, Robin zostawia nas pod wejściem i ruszamy.

Jesteśmy w parku adrenaliny: quady, zip line 1400m itp

My kierujemy się ścieżką w dół w kierunku wodospadów.

Jest piekielnie gorąco, ale też niesamowicie zielono

Malownicza ścieżka prowadzi nas w dół strumyka

Dzieci mają dużo radości z pokonywania kolejnych przeszkód

To jedna z większych paproci jaką widzieliśmy ...

Pierwszych z wodospadów nas nie zachwycił, pod względem kąpieli.

Gąszcz drzew i bryza wodospadu sprawiała, że spędziliśmy tu sporo czasu czując się jak w lodówce.

35 stopni i 100% wilgotności ...

23 kolory ziemi ?

Być może, napewno bardzo kolorowo :-)

Każdy park naturalny na Mauritius podobno posiada taką atrakcję !

Miejsce docelowe ! Basen spory, idealny do kąpieli.

Ze względu na głębokość nie ryzykowaliśmy kąpieli, podobno ponad 20 metrów.


Kolejny długi dzień, pełen wrażeń za nami.


Kilka dni chilloutu sprawiło, że zapragnęliśmy kolejnych wrażeń.



Port Louis - stolica Mauritius ?


Port Louis leży na zachodnim brzegu wyspy, broniony przez cytadelę z której rozciąga się piękna panorama miasta.

Multi kulti - tak powinienem nazwać to miasto.

Nacieka kulturą portugalii, holandii, francji i indii.


Więcej o Port Louis tutaj



Herbata z Mauritius ?


KuanFu Tea Factory - w fabrycznej części Port Louis

Nie przepadamy za takimi miejscami, ale cóż ...

Szybkie zwiedzanie bez fajerwerków, po czym czas na degustację

Mistrzyni ceremonii oświeciła nas jak parzyć herbatę na 7 sposobów :-)

Próbowała przy tym wcisnąć nam herbatę 4 razy drożej, ale nie z nami takie numery


Największe zdziwienie spotkało nas przy degustacji. Herbata była owszem nietuzinkowa, ale szok przeżyliśmy gdy Eli i Borys stwierdzili, że zielona herbata jest przepyszna. Dalej czarna też im smakowała wybornie i to bez dodatków cukru czy miodu.


Polecamy to miejsce ze względów estetycznych, ale samą herbatę taniej jest kupić w sklepach


Streets of Port Louis


Ulice ścisłego centrum są skrupulatnie monitorowane

Dzielnica biznesu, tu siedzibę mają wszystkie korporacje


Cytadela


Mamy z sąd widok na całe miasto 360 stopni

Budowla w części jest odbudowana, z pustaków co odrobine psuje klimat

Tutaj mieszkają najbogatsi i pracownicy rządowi



Le Caudan Waterfront - Promeneda Port Louis


Promenada zaczyna się przy porcie, a kończy przy Blue Penny Museum.

Tutaj spokojnie jemy farathe, samosa i dholl puri. Znaleźliśmy tu także pyszną kawę.

Możesz kupić tu pamiątki, ale także ciuchy od Hugo Boss czy Calvin Clein.



Najlepszy dholl puri na wyspie


W Port Louis chcielibyśmy spędzić więcej czasu. To miejsce w którym spotykają się kultury całego świata.

Jest różnorodnie, kolorowo i klimatycznie.


Więcej o Port Louis znajdziesz tutaj


Ruszamy w stronę najpiękniejszych plaż świata !!!



Flic en Flac - raj na ziemi ?


Dojazd do wymarzonej plaży sugeruje, że to miejsce będzie wyjątkowe.

Im bliżej do celu tym więcej mijamy luksusowych willi i apartamentów.

W okolicy plaży, mnóstwo restauracji, barów i garkuchni, wszystko przygotowane pod chillout perfect.

Parkujemy przy publicznej plaży. Ruszamy przez zacieniony parking i oczom ukazuje się szeroka, biała plaża i lazurowy ocean.


Najpiękniejsza plaża świata ? najpiękniejsza plaża Mauritius ?


Jak na publiczną plaże to moje Top 5


Sam oceń

Piasek, tak drobny jak na Koh Hong lub Caio Blanco, może przesadziłem :-)))

Lazur Lazur Lazur

Sporo tu towarzystwa, ale każdy znajdzie miejsce dla siebie




LeMorne beach - najpiękniejsza plaża Mauritius ?


Dołącza to Top 5 plaż publicznych, na miejscu nr 1 !!! :-)


Nieziemsko położona, u zbocza góry LeMorne

Godziny popołudniowe, tylko garstka osób na plaży


Tutaj mieszczą się hotele 5,5* z własnym polem golfowym - epicka miejscówka



Wykończeni i zadowoleni wracamy do hotelu na zasłużony odpoczynek.


Po więcej zaglądnij do zakładki Mauritius, znajdziesz tam szczegółowe informacje o odwiedzonych przez nas miejscach oraz filmy.



Created by Vanilla&Pepper-Adventures

Comentários


IMG_0207_edited.jpg

About Me

Jesteśmy zakochani w podróżach, zwiedzamy odległe zakątki świata, kolekcjonując wspomnienia. Kiedyś we dwoje, dziś z rodziną. 

 

Read More

 

© 2020. Proudly created with Wix.com

Join My Mailing List

Thanks for submitting!

bottom of page